Wierzba i licho
Gdzieś w Szynwałdzie wierzba stoi...
Gdzieś w Szynwałdzie wierzba stoi
każdy nocą jej się boi
bo w jej dziupli mieszka licho
przez dzień siedzi sobie cicho.
Ale za to ciemną nocą
jęczy w środku całą mocą
a to krzyczy, a to kwili
ciszy nie ma ani chwili.
Zaś z promieniem pierwszym słońca
można się spodziewać końca
tych piekielnych licha wrzasków
więc czekamy rannych brzasków.
By na chwilę zamknąć oczy
po bezsennej ciężkiej nocy
różnych cudów próbowano
a to próchno podpalano.
By wykurzyć z wierzby licho
aby we wsi było cicho
to gałęzie obcinali
ale licho siedzi dali.
A ta wierzba dalej stała
nowe pędy wypuszczała
nic se z tego nie robiła
taka była wierzby siła.
W końcu przyszedł z Parchulycy
taki co ziołami lycy
wywarami, urokami
sobie znany sposobami.
Kubuś, bo tak go nazwano
zza pazuchy wyjął siano
i odprawił swoje gusła
przez co wierzba zaraz uschła.
Potem zioła ulał z beczki
i nim polał pień wirzbecki
wierzba szybko cała zgniła
i precz poszła złego siła.
A jak głoszą nam podania
wierzba czasem się wyłania
w czasie pełni jasną nocą
by postraszyć swoją mocą.
Lecz ją zaraz mgła okrywa
no i znika wierzba krzywa
chyba minął wiek bez mała
gdy historia ta się działa.
Gdzie to było? Zapomniałem
lecz legendę zapisałem.
Piotr Zięba 1 listopada 2019 r.