O cygańskiej duszy

 

 

Wśród wielu historii, podań i bajek,
którymi serce me dziadek porywał,
poczesne miejsce zajmuje grajek,
który na skrzypcach pięknie przygrywał.

Żywot prowadził jak ptak niebieski,
nie siał, nie orał, plonów nie zbierał,
grosz lichy wpadał do jego kieski
i czasem biedak głodem przymierał.

Nie miał majątku i domu nie miał,
ot i cygańska natura taka,
żył tylko z tego, co sobie uzbierał,
grając po karczmach i po jarmarkach.

Cygańska dusza w świat go wygnała,
a lament serca graniem łagodził,
jego skrzypeczek wiara słuchała,
a po jarmarku znów w świat uchodził.

Z jarmarku w Pilźnie szedł do Tuchowa,
na odpust wiodły go jego nogi,
swoje grosiki w zanadrzu schował,
w przydrożnej karczmy wstępując progi.

Na brzegu stawu ta karczma stała,
którego nazwa w pamięć zapadła,
wokół sitowia rosło bez mała,
a staw nazwali ludzie Kępadła.

Popchnięte drzwi skrzypnęły złowrogo,
po krzyżu przeszły mu zimne ciarki,
przy ladzie stał Żyd z siwą brodą,
a w izbie swąd spalonej siarki.

W kącie, przy stole paniczyk siedział,
a przed nim kufel z pianą obfitą.
- Siadaj tu, przy mnie - do grajka powiedział.
- I opłucz gębę, kurzem pokrytą.

Tutaj wyjaśnić sprawę wam muszę,
nie był paniczem i człekiem znacznym,
to diabeł czyhał na jego duszę,
stawiając kufel przed grajkiem naszym.

Napoił diabeł grajka obficie
i kiedy piwo w głowie szumiało,
rzekł wtedy: - Biedne masz życie,
ja mogę sprawić by lepsze się stało.

Wyciągnął z worka kubek z kośćmi,
karty, kałamarz z czerwonym tuszem.
- Podpisz na dole chłopcze pergamin,
że jeśli przegrasz, oddasz mi duszę.

- Jednak frasunku nie chowaj w głowie,
zanim cię porwę w sfery diabelskie,
będziesz na ziemi dziesięć lat sobie,
wiódł słodkie życie, niemal królewskie.

Podpisał grajek się zamaszyście.
Zawrę pakt z diabłem, a co mi szkodzi,
wszak, każdy cygan, to oczywiste,
z kośćmi, kartami na świat przychodzi.

Zaraz przy stole do kart usiedli
i kości, tutaj dodać wam muszę,
już dawno uczeni tego dowiedli,
że w karty z diabłem, przegrasz swą duszę.

Potem usiedli przy innym stole.
Diabeł w oknie zasunął firankę,
spod pachy wyjął dziwną konsolę.
- Może zagramy w jakąś strzelankę?

Cygan zdziwioną gębę rozdziawił
kiedy zobaczył diabelskie cudo,
bies w karty i kości manto mi sprawił,
to może w toto wygrać się udo.

Jak tu nie myśleć chyba o cudzie,
myśli se cygan - to jest na niby -
widząc, jak chodzą prawdziwi ludzie,
po planszy płaskiej jak tafla szyby.

Lecz nie przewidział biedny cyganek,
że dzisiaj przyszło zagrać mu z biesem
i uświadomił sobie nad ranem,
że właśnie przegrał duszę z kretesem.

- W różne gry ze mną dzisiaj przegrałeś,
więc cię do piekła zabieram bratku.
- Hola, diabełku! Wszak obiecałeś
dziesięć lat życia, w pełnym dostatku.

Diabełek żółte zęby wyszczerzył.
- Idziesz do piekła, nędzny padalcu,
głupi człowieku, ty żeś uwierzył
samemu diabłu, królowi kłamców.

Zdał sobie sprawę z swej bezsilności,
oddał więc pokłon diablej pokrace.
- Mam taką prośbę, książę ciemności,
po raz ostatni niech świat zobaczę.

- Niechaj się przejdę po mokrej łące,
rosą obmyję zbolałe pięty,
zobaczę krwiste, wschodzące słońce,
zanim mnie porwiesz w piekieł odmęty.

- Dobrze - rzekł diabeł, po czym przy stole
otrzepał z błota swoje kopyta.
- Wstawaj frajerze, wyjdźmy na pole,
bo tam, na wschodzie akurat świta.

Wyszli, ujrzeli ranną jutrzenkę,
a nad polami, niczym skowronek,
wypełnił ciszę srebrzystym dźwiękiem,
przybliżający się do nich dzwonek.

Diabeł nerwowo spojrzał po niebie,
potem oblizał mordę językiem,
mocno podkulił ogon pod siebie,
zwiał, gdy zobaczył księdza z wiatykiem.

Cygan uklęknął, z czcią i pokłonem,
potem przeżegnał się prawą ręką,
pomyślał: - Jeszcze nic nie stracone,
może się wyrwę piekielnym mękom.

Z karczmy dobiegły go mocne głosy
oraz szydercze, pijackie śmiechy:
- Chodź tu, napij się, nażrej bigosu,
co będziesz klęczał na widok klechy!

Ziemia zatrzęsła się na Kępadłach,
coś zahuczało, zabulgotało,
po czym się karczma w ziemię zapadła
i niemal całą wodą zalało.

Cygan struchlały klęczał nad brzegiem
i z przerażenia wydawał krzyki,
wtem, złapał skrzypce, puścił się biegiem,
gdy w wodzie ujrzał dwa nieboszczyki.

Grajek ze strachu na oślep pobiegł,
aż ze zmęczenia upadł bez ducha,
a oprzytomniał, kiedy dźwięk dobiegł
dzwonów klasztornych do jego ucha.

Wstąpił w gościnne, klasztorne progi,
upadł przed Świętą Tuchowską Panienką.
- Wejrzyj, o Pani, na los niebogi
i uchroń przed ogni piekielnych męką.

Matka Tuchowska go wysłuchała
i aby nie dać mu duszy przypiec,
duszę cygana dobrze schowała,
bo umieściła ją wewnątrz skrzypiec.

- Strzeż swoich skrzypiec, jak swojej duszy -
taką przestrogę Pani mu dała.
- A kiedy smyczek po strunach ruszy,
to twoja dusza będzie w nich grała.

Diabeł w popłochu uciekł na Dolce,
po drodze kamień kolanem rozwalił,
podrapał mordę o krzewów kolce
i łbem w dęba mocno przywalił.

Przy tym se prawie połamał rogi
i się osunął w dół, po odziomku,
czaszkę rozrywał ból diabłu srogi,
a gwiazdy zobaczył w pełnym słonku.

Z dębu żołędzie się posypały,
pozbierał swoje rozbite gnaty,
powlókł się smutny i obolały,
na Kąty1 wredny, diabeł kosmaty.

Na Kątach znalazł karawan stary,
spróchniałą trumnę z niego wyrzucił,
wypchnąć go z fosy już nie miał pary,
więc za rozworę2 mu tył nadrzucił.

Do dyszla zapiął palestrę całą,
z Kępadeł karczmy dusz potępionych,
a dusz tych było wcale niemało,
stu rozpustników w stawie spławionych.

Nocami słychać jęk potępionych
i karawanu skrzypiące koła,
nikt już nie szuka dusz zatraconych,
to tylko sowa za nimi woła.

Diabeł nerwowo kręci ogonem,
kiedy grające usłyszy skrzypce,
w przez potępieńców wiecznie ciągnionej,
posępnej strasznej, czarciej kibitce.

Gna karawanem, strzelając z bata,
by znaleźć duszę, która uciekła,
bo tylko wtedy czart z tego świata,
może na zawsze wrócić do piekła.

Zapewne wielu tutaj zdziwiła
wiedza, co z tejże bajki wypadła,
Playstation Sony nie wymyśliło,
lecz sprytny diabeł, gdzieś na Kępadłach.

Jak w każdej bajce morał dać muszę:
- Pamiętaj zawsze człowiecze drogi,
że bardzo łatwo sprzedasz swą duszę
wstępując w karczmy nikczemne progi.

- I jeszcze jedno wbij w swoją głowę,
przestrzegaj zawsze zasadę taką,
zanim podpiszesz - czytaj umowę,
by nie dać w pole się wywieść cwaniakom.

 

Piotr Kołodziej i Piotr Zięba

 

 

  1. Kąty - przysiółek położony w północno-wschodniej części Szynwałdu, znacznie oddalony od centrum wsi.
  2. Rozwora - drąg umieszczony podłużnie w wozie gospodarskim, łączący przednią i tylną część podwozia.

 

 

........................